djmariyo djmariyo
373
BLOG

Nic się nie stało?Polacy nic się nie stało?

djmariyo djmariyo Rozmaitości Obserwuj notkę 6

 Ostatnimi czasy, pod takim tytułem może zaczynać się każdy artykuł dotyczący polskiego sportu.
Zaznaczam: jestem (a z dalszej części notki, może okazać się, że jednak...byłem) kibicem sportowym. Wydaje mi się (wydai mi sje - śp. Kazimierz Górski), że ponadprzeciętnym kibicem jestem. Tzn. zaznaczę że nigdy w życiu nie byłem na meczu ekstraklasy piłkarskiej (paradoks?).
Kiedy byłem (...małym chłopcem hej) dzieckiem, tato nie zabrał mnie na taki mecz, ponieważ do najbliższego klubu ekstraklasy (wówczas I ligi), mieliśmy ze 100 kilometrów. A za PRL u rodzice mieli większe problemy, niż całodniowa wycieczka na zawody sportowe.
Kiedy dorosłem, uznałem iż z powodu takiego poziomu polskiej piłki jaki on jest, nadal szkoda mi całego dnia.
No ale oprócz piłki nożnej, istnieją inne dyscypliny sportowe, takie jak: siatkówka, tenis ziemny, skoki narciarskie, biegi narciarskie.Tu już zdarzyło się zaliczyć takie zawody.
Paradoksem jest "podniecanie" się żużlem, jako dyscypliną sportową. Zawody MMA można zaobserować w każdej stolicy gminnej, tak gdzieś od godziny 20:00 pod każdą remizą. Więc też nie ma się czym podniecać.
Pamiętam wszystkie trzy gole, które Boniek strzelił Belgom w '82 roku.Trzymałem kciuki za Piaseckiego i Mierzejewskiego (byłem w podstawówce), kórzy uciekali na olimpijskiej trasie w Moskwie, podczas wyścigu pokoju. Obgryzałem paznokcie, kiedy Grubba bił się ze Szwedami. Łuszczka to pamiętam jak przez mgłę.
Później był Małysz i jest Justysia.
No ci ci piłkarze...
Od '82 ciągle... CIĄLE! Od tegoż roku, ciągłe porażki. Pomijając klubowe epizody (ale na koniec i tak porażki), piłkarski kibic narażony jest na ciągłe upokorzenia.
Kibicem piłkarskim przestałem być po naszym Euro. Gwoździem do tej mojej trumienki, został wybór powszechnie znanego, cenionego i doświadczonego trenera, z sukcesami na swojej niwie w kraju i za granicą, na selekcjonera reprezentacji Polski.
Wszystko, co nastąpiło po tym epizodzie, kwituję wzruszeniem ramion.
Rozpisywałem się nad tematem reprezentacji kilka razy, więc skonstatuje tylko, żeby nie spodziewać się sukcesów. Radzę. Mniej rozczarowań będzie. 
Chociaż ja sam rozczarowanym. Mamy najzdolniejsze pokolenie piłkarzy od dziesięcioleci (mogę zawalczyć na argumenty i fakty, żeby bronić tezy), a polska piłka tak nisko nie upadła jeszcze nigdy.
I jakby było mało tych upokorzeń, teraz ta Barcelona...
Od początku śmieszne dla mnie było całe to "podniecanie" się (znów akcent seksualny-podniecanie) przyjazdem piłkarzy Barcelony do Polski. 
W przypadku zawodów sportowych-ok.
Sęk w tym, że w czasie sezonu urlopowego (dla piłkarzy oczywiście), organizuje się kopanie piłki pomiędzy klubami FC Barcelona, a...no właśnie...Wisła Kraków? Lech Poznań? Całkiem blisko! Lech...ia Gdańsk!
Ok. Nie zapytam: kim jest Lechia Gdańsk... (tego pytania, którego nie zadałem, też jestem w stanie bronić)
Cyrk, jednym słowem. Kopanie piłki pomiędzy klubem z Barcelony, a klubem z Gdańska, byłby tylko cyrkiem.
No ale okazało się, że i na taki cyrk, kibice sobie nie zasłużyli.
Mam znajomych, którym udało zdobyć się bilety i którzy wynajęli autokar, żeby przemierzyć całą Polskę wdłuż, aby zobaczyć chociaż jednego Messiego i...w nocy dostali w pysk.
Ja wiem, że trener Vilanova cierpi na nowotwór. Wiemy też, iż jest to groźna odmiana. Podejrzewam nawet, że jest to wyrok z odroczeniem.
Ale na litość boską! Trener nie zginął w wypadku samochodowym. Nie zszedł nagle. Odwołanie tego cyrku w taki sposób, jak to się stało, jest tylko potwierdzeniem naszego miejsca w szeregu. W wymiarze ekonomicznym, socjologicznym. I sportowym też.
No ale nic się nie stało...

djmariyo
O mnie djmariyo

niemłody, niewykształcony z niedużego miasta...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości